logo


Home Twórczość Powroty
Powroty

Tytuł: Powroty. Wybór wierszy Jana Darowskiego
Wybór wierszy i opracowanie: Małgorzata Rother-Burek
Wstęp: prof. Florian Śmieja
Opracowanie graficzne: StudioTAK.pl, Joanna Wysocka-Panasiewicz
Rok i miejsce wydania: Racibórz 2008 rok
Wydawca: RaciborskieMedia.pl
Numer ISBN: 978-83-923192-2-2

 

 



O zbiorze dzieł Jana Darowskiego, prof. Florian Śmieja w swoim wstępie pisze: "Książka, do której piszę niniejsze słowa wstępne, jest pierwszym pośmiertnym zbiorem wierszy, a trzecim w ogóle, Jana Darowskiego (1926-2008). Pamiętam doskonale jego debiut "Drzewo sprzeczki" z 1969 roku, stanowiący nagrodę im. Tadeusza Sułkowskiego, oraz "Niespodziewane żywoty" składane przez autora osobiście w czasie awaryjnej pracy w drukarni "Oficyny Poetów i Malarzy" w Londynie w 1990 (...). Jan Darowski był poetą skromnym, a zarazem wymagającym wiele od siebie. Jako poeta emigracyjny pogodził się z sytuacją twórcy bez czytelnika, tworzącym w obcym kraju, wśród nieswojego społeczeństwa. Pisał otwarcie: "Jeśli sam akt twórczy całkowicie się nie spełnia i nie jest sam w sobie najlepszą nagrodą, wtedy gra nie warta świeczki". Kiedy wiele lat temu wspomniałem mu, że napiszę o jego wierszach, nie zachęcał mnie, radził poczekać do ukazania się tomu, tłumacząc, że kilkanaście wierszy luźnych w antologii czy czasopismach, może dać fałszywy obraz całokształtu i, że widział te próby bardziej jako strojenie instrumentu, niż prawdziwą twórczość. Posunął się nawet do stwierdzenia, że na tym może się u niego skończyć. "Nie łudzę się wcale, że całe moje życie może składać się z pobrzękiwań lirą, a pieśń pełna nigdy nie nastąpi" (...). Trudno Darowskiego przedstawić jednym wierszem. Jego złożony talent wymyka się takiej redukcji. Niemniej wiele jego charakterystycznych cech dla mnie nosi jego przewrotny wiersz "Luksus".

Co nas trzyma tutaj
wśród tych zręcznych kupców
sto tęsknot od domu
na bazarze wszystkiego pod słońcem
nic prócz krwi tu nie mogących sprzedać
nic prócz smutku kupić?

Luksus - wiadomo

Luksus patrzenia na rzeczy
luksus czasem dotykania rzeczy
i luksus mówienia,
że są tym czym są

A nie o tym co mówią
oczy pełne strachu

lub doradza, że lepiej by były
życiowy kompromis

Luksus ciężko zarobiony
krociem kalectw zapłacony
i droższy niż życie

1965

Jan Darowski żył i umarł nieznany, niedrukowany i niedoceniony, pracował wytrwale nad własnym słowem, a na wiadomość o laurach odbieranych przez innych odpowiadał z uśmiechem: "Jakie na świecie mogą istnieć nagrody dla takich anachronizmów, jak my?".
Florian Śmieja, Tornto 2008

W słowie od wydawcy, Małgorzata Rother-Burek podkreśla pochodzenie poety i jego przywiązanie do ziemi ojczystej:

"Moje serce zawsze należało i będzie należeć do Brzezia,
bo ten świat jest moim "kamieniem probierczym"
wartości wszystkiego w życiu, tyle
że moja głowa nie mogła nigdy zmieścić się w Brzeziu,
zawsze latała po wielkim swiecie (...)".
Jan Darowski


"(...) Warto uzmysłowić sobie, że stały pobyt na obczyźnie, brak żywego kontaktu z językiem ojczystym, wąski krąg odbiorców twórczości czyni pracę pisarza, poety na obczyźnie prawdziwym wyzwaniem.
W rodzinnej miejscowości poety od piętnastu lat czyniono starania o przybliżenie poezji Jana Darowskiego na łamach historyczno-religijnego pisma "Brzeski Parafianin", co przyjmowane było przez poetę z ogromnym wzruszeniem. Tu właśnie, w jego rodzinnym Brzeziu zrodziła się inicjatywa publikacji niniejszego zbioru, pierwszego w kraju wydania poezji Jana Darowskiego".

Jak można przeczytać w tomiku - "Dokonując wyboru utworów, posłużono się najprostszym kluczem, czyli chronologią. Dwie pierwsze części zawierają wybór z opublikowanych w Londynie tomów poezji; "Drzewa sprzeczki" oraz "Niespodziewanych żywotów", w części trzeciej znajdziemy wiersze powstałe po roku 1990, natomiast w czwartej fragmenty przekładów poety (...). Niniejsze wydanie wyboru wierszy Jana Darowskiego możliwe było dzięki życzliwości, zrozumieniu i wsparciu żony poety, czyli Barbary Darowskiej z Londynu, za co w imieniu własnym i Czytelników przekazujemy wyrazy serdecznej wdzięczności. Podziękowania kierujemy też do Toronto dla pana profesora Floriana Śmieji, poety, tłumacza iberysty, współtwórcy londyńskiej grupy "Kontynenty", wiernego przyjaciela Jana Darowskiego, za przygotowanie słów wstępu do wydania, dla pani Joanny Wysockiej-Panasiewicz, artysty-grafika z Krakowa zaprzyjaźnionej z rodziną poety, za projekt okładki oraz wszystkich tych, którzy pomogli w realizacji podjętego zadania".

Jan Darowski urodził się 22 grudnia 1926 roku w Brzeziu nad Ordą (Górny Śląsk), podczas wojny uczył się drukarstwa w znanej wówczas drukarni Braci Mayerów w Raciborzu. W 1944 roku ukończył Szkołę Graficzną w Katowicach. W wieku 17 lat został wcielony do Wehrmachtu. Podczas walki o Normandię uciekł na stronę aliantów i zgłosił się do Wojska Polskiego. Pod koniec wojny został instruktorem w Szkole Taktycznej w Catterick. Redagował gazetką garnizonową. Uczęszczał na kursy języka i literatury angielskiej organizowane przez Nelson College w Edynburgu. Maturę zdobył w Londynie w 1951 roku. Marzenia o studiach filozoficznych nie udało mu się zrealizować ze względów finansowych. Pracował jako robotnik niewykwalifikowany, z czasem powrócił do drukarstwa. Szeroką wiedzę zdobywał jako samouk, w tym też czasie pisał "do szuflady". Po zniesieniu wojennych restrykcji wiele lat pracował w zawodzie drukarza, nawiązując współpracę z "Merkuriuszem Polskim" i "Życiem Akademickim". Staje się jednym z założycieli i współredaktorów "Kontynentów - Nowego Merkuriusza", w którym ogłasza większość swoich wierszy, esejów oraz artykułów polemicznych. Drukuje także w "Kulturze Paryskiej", "Miesięczniku Literackim", "Więzi", "Wiadomościach i Oficynie Poetów". Jako pierwszy dokonał przekładu na język polski poezji D. H. Lawrense'a dla wielotomowej antylogii poezji angielskiej. Tłumaczył poezję Herberta, Białoszewskiego, Różewicza, Szymborskiej, Miłosza na język angielski do "Transatlantic Revien", "San Francisco Annual", "New Writing of East Europe" Cz. Miłosz: Selected Poems Nowy Jork 1973 oraz wielu innych. Jan Darowski wydał dwa tomy poezji "Drzewo sprzeczki" (1969) oraz "Niespodziewane żywoty" (1990). Obydwa zbiory wydane zostały przez Oficynę Poetów i Malarzy w Londynie. Twórczość Jana Darowskiego znaleźć można w ważniejszych antologiach i zbiorach, jak np. "Antologie de la poésiè polonaisse" Paryż 1965, "Neue polnishe Lyrik” Darmstadt 1965, "Opisane z pamięci”. Antologia poetycka londyńskiej grupy "Kontynentów” Warszawa 1965, "Kolumbowie i współcześni. Antologia poezji polskiej po roku 1939" Warszawa 1972, "Mały Słownik Pisarzy Polskich na obczyźnie” Warszawa 1992, "Szkolny Słownik Literatury Polskiej XX wieku” Katowice 1998, "Antologia poezji polskiej na obczyźnie 1939-1999” Spółdzielnia Wydawnicza Czytelnik Warszawa. Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie Toronto 2002.

 

 

 

Źródło: raciborz.com.pl

 

 

Cóż Europa
Cóż Europa z jej światłami
artystycznego geniuszu
nad kołyską i lekturą
odkąd świecą przez tatuaż
abażurów z ludzkiej skóry?

Cóż Europa z jej nauką
którą gwiazdy potwierdzają
i pomniki z błyskawicy
gdy polują znów w jej miastach
trupy głodne po ulicy?

Inne drogi

Boś jadł w Paryżu i pił na Capri
miał kaca w Tokio i tańczył w Stambule
jesteś światowcem
odkrywcą czegoś

a we mnie widzisz wieś zacofaną
bom co zwędrował
nogami pod stołem?

Szczęść ci Boże!
i wyobraźni daj więcej
oraz skromności

Ja już sześćdziesiąt trzy razy
słońce okrążyłem
przebyłęm setki miliardów mil
zasłanych gruzem po gwiazdach planetach
i ci nie pieję

jak potykając się nie przeklinałem

Jeśli mi żal
to że nie dało się zatrzymać gdzieś w drodze
wrócić kawałekdo chwil piękniejszch
i że połowę tej dziwnej podróży
po prostu przespałem

Kryjówka
Czyta – stron nie odwracając
już tak ze dwie godziny
i poczyta chyba jeszcze ze dwie

Są w wagonie starzy ludzie
którym miejsca powinien ustąpić
młode rosłe bydlę
z twarzy jeden z tych
u których trawienie
całym wewnętrznym jest życiem

Nos ma w książce
choć książkę ma w nosie-
kupił coś co wysiadając
wrzuci do śmietnika

Lecz tymczasem – ma kryjówkę
ze ścianami na kilkaset stron

Ben
Ben – ślepy od urodzenia -
ma wyostrzony słuch
i jak mysz słyszy ultradźwięku
rzeczy niesłychane

Ben wonne lampy sobie przystawia
spośród doniczek w maleńkim ogródku
i do północy otulony w pled
czyta
wpatrzony w niebo całe z kropek Brajla
palcami pijąc myśl astronomii

Ben słucha śpiewu gwiazd:
nucą mu jak ptaki
lecz wyżej – o niebo wyżej w skali niż te
za drewnianym horyzontem płotu
który ręką od dzieciństwa zna

Ben słucha śpiewu gwiazd:
w małej izdebce twarzą do ściany
ręce na uszach czasem jak słuchawki
czasem tłumiki-
słucha nad ranem najczęściej
bo wtedy...

wtedy matka śpi
i mu nie płoszy gwiazd jej pukaniem
i nie wypełnia kosmosu kapciami

Perła i ocet
Gdyby nie wyśmiewano naszych łez dziecięcych
bo chłopcy nie płaczą
to umiałbym dziś płakać z innymi w kultury skorupie

o ziarenko piasku

i produktywniej nawet niż małże japońskie
perły bym rodził

A tak z kwaśnych gron dziecka
niedojrzałość pedagogów wyciskam
i produkuję ocet

Nie pociesza mnie fakt że ocet perłę rozpuści
i piramidę i nawet góry wapienne

Nie rozpuści mi czarnego jak noc agatu afazji
z nacieków tamtego połykanego języka

Brzeską aleją
Pięćdziesiąt lat już idę
tą aleją lip
z których się żadna nie starzeje
i kwiecia nie traci -
chyba że kapryśną kaskadą zapachu
gdy potrąci je pamięć

Ani ich liście raz szmaragd
raz złoto omszałe
nie opadają -
chyba żem w jesiennym nastroju

Pięćdziesiąt lat już idę
tą aleją lip
z cienia w cień idę
nie widzę dalej niż sto kroków

(wiem że jest wzgórze
na wzgórzu brama
za bramą wiem są małe pagórki
w których śpią ludzie)

I choć był taki wiatr
że nawet uścisk z dłoni wyrywał
tu ani drgnęło

Oślepienie Erosa
Dosyć masz już polityki
palących problemów społecznych
rewolucji gangsterstwa i wojen

Nie pożerasz piłą łańcuchową
i płomieniem szumiących płuc świata
nie zatruwasz rzek i jezior
atmosfery i umysłów
nie jesteś niczyim sumieniem
stróżem idioty nie będziesz

Chą się wyrzynać narody
to dawaj – niech się wyrzynają
masz ciekawsze rzeczy na warsztacie -

ach! twoje piękno i miłość

Lecz cóż pięknego zobaczysz plecami?
I kogo ty tak kochasz nagle?

Powiedz mi też czym się to najwięcej przyłoży
do zatłoku armatniego mięsa
szukającego już korzonków kamieni?

Stara odpowiedź że Afrodyta
nie wyróżniała w miłości nikogo
nie odpowiada smutnej prawdzie mitu:
tępego Aresa kochała szczególnie
i w łożu zlizywała krew z jego rąk

A ich syn Eros jest ślepy
psychosomatycznie tylko – bo widział
a tchórz


Trzeba się trzymać

Najważniejsze to z rąk sobie nie wypaść
wtedy udają się nam te ziemskie spacery
centymetr nad piekłem

Dlatego cenię mądrość tych co się wciąż czeszą
chociaż wyłysieli

I tych co pisują listy miłosne
choć dawno już tylko śmietnikom
szufladom

Trzeba się trzymać pięknych przyzwyczajeń
trzymać się do końca
trzymać rąk poręczy na stopniach rozkładu







 

Stworzone dzięki Joomla!. Designed by: Joomla 1.5 Template, what is dns alias. Valid XHTML and CSS.